Relacja z wycieczki kl. III b- Beskid Niski i Pogórze

Dzień I
Wyjechaliśmy z Zakopanego o godz. 7.30. Jechaliśmy trzy i pół godziny do schroniska w Bieczu. O godzinie trzeciej po południu pojechaliśmy do Ciężkowic, żeby zwiedzić Skamieniałe Miasto. Były tam przeróżne skały, głazy i szczeliny. Potem wróciliśmy na kolację. Po kolacji wyszliśmy na boisko. Graliśmy w piłkę nożną, badmintona i skakaliśmy na skakance. Jak się ściemniło to poszliśmy spać.
Franek Jach 3b
Dzień II
Pobudka wczesna ale fajnie było wstawać, kiedy dzień zapowiadał się ciekawie. Pojechaliśmy do wioski indiańskiej w Zalasowej. Dowiedzieliśmy się różnych ciekawostek o zwyczajach z życia Indian. Następnie pojechaliśmy do skansenu w Zalipiu, gdzie zwiedzaliśmy Dom Malarek oraz Zagrodę Felicji Curyłowej. Malowaliśmy tam talerzyki z gliny. Po powrocie poszliśmy na lody i podziwialiśmy rynek średniowiecznego Biecza.
                                                                                        Szymon Bandyk 3b
                                                                                                                                                                       
Dzień III
Następnego dnia wybraliśmy się do Lasów Tuchowskich. Idąc ścieżką edukacyjną widzieliśmy różne tablice i naprzemiennie je czytaliśmy. Później zauważyliśmy planszę „Ptasi budzik”, czyli o której godzinie śpiewają ptaki.( np. kukułka śpiewa o 3:30.) Następnie weszliśmy na mostek i próbowaliśmy dostrzec jakieś zwierzę, lecz zobaczyliśmy tylko kijanki. Zrobiliśmy postój na posiłek i powoli wracaliśmy do autokaru, którym pojechaliśmy do Rzepiennika Suchego, gdzie odbyły się moje urodziny. Najpierw mieliśmy chwilę wolną i ten czas zagospodarowaliśmy na zabawę pod nazwą „ Policjanci i złodzieje”. Później nasza wychowawczyni Pani Gosia Zawadzka zaprosiła nas do swojego domu aby zjeść tort. Ania pstrykała mi, pani Gosi i jej siostrze zdjęcia swoim nowym aparatem, po czym znowu wszyscy wyszliśmy na dwór, aby przygotować się na podchody. Ale to nie były zwykłe podchody! Napełniliśmy butelki wodą a przy okazji odwiedziliśmy mamę pani wychowawczyni. Zaśpiewaliśmy jej kilka piosenek. Wyszliśmy z budynku i nasza pani wybrała parę osób do swojej drużyny, w której znalazłam się także ja. Mieliśmy wziąć peleryny z naszych plecaków i butelki z wodą. Musieliśmy też znaleźć jakieś krzaki, aby móc się w nich schować. Po drodze robiliśmy strzałki dla drugiej drużyny aby było im łatwiej nas znaleźć. Oni także mieli się wyposażyć w butelkę z wodą i pelerynę. Zrobiliśmy im parę zmyłek, ale i tak nas odnaleźli i oblewaliśmy się wodą. To był totalny chaos! Nikt już nie wiedział z kim jest w zespole, więc każdy każdego oblewał. Po „śmigusie dyngusie” poszliśmy się suszyć. Po krótkim odpoczynku dokończyliśmy zabawę w policjantów i złodziei, a ci którzy już nie chcieli się w to bawić grali w badmintona. Również w tym czasie odbywało się strzelanie z łuku. Według mnie najlepiej strzeliła Sylwia. Na koniec moich urodzin mieliśmy się karmić nawzajem kisielem z zawiązanymi oczami. Najpierw z Julką karmiłyśmy się bardzo niezdarnie. Dobrze, że Julka na oczach miała zawiązany papier, bo inaczej miałaby w nich kisiel. Drugi raz karmiłam Ankę. Na szczęście było lepiej. Ania kisiel miała na całej buzi i pelerynie. Kiedy nastał wieczór musieliśmy wracać. Nigdy nie zapomnę tych urodzin!
                                                                         
                                                      Julia Sabuda 3b


Dzień IV
Mnie podobał się dzień czwarty naszej wycieczki (to ten dzień, w którym musieliśmy wcześnie wstać i spakować się do wyjazdu). Wtedy też pojechaliśmy do huty szkła w Rymanowie Zdroju, w której pan dyrektor pokazywał nam, co można wyczarować ze szkła. Urządził też konkurs kto zgadnie co robi inny pracownik z roztopionego i nagrzanego szkła. Były trzy rundy. Ja zgadłam, że robi kota. Staszek odgadł kaczkę, a Wika łabędzia. Nasza trójka w nagrodę mogła wydmuchać bańki ze szkła, które potem zostały rozbite. Dyrektor pokazał nam też jego prywatną galerię wyrobów ze szkła, gdzie nie można było robić zdjęć. Były tam przepiękne kolorowe figury i inne szklane cudeńka. Niektóre na zamówienie z innych krajów!  Gdy obejrzeliśmy całą galerię poszliśmy do sklepu z pamiątkami, w którym każdy coś sobie albo rodzinie kupił. Gdy wszyscy skończyli zakupy, to pojechaliśmy w stronę Zakopanego, ale po drodze zwiedziliśmy jeszcze Miasteczko Galicyjskie. Były tam stare domy. Koło ratusza była mała zagroda z kozami, które karmiliśmy trawą, ale one nie chciały jej jeść. Gdy wszystko zobaczyliśmy, pojechaliśmy prosto do Zakopanego, gdzie czekali na nas stęsknieni rodzice.
                                                                                 Ania Malczewska 3b